Dynamiczny rozwój sieci dyskontowych oraz supermarketów ma bez wątpienia pozytywny wpływ na nasze kieszenie. Możemy kupić więcej za mniej, a poszczególne towary nie wypędzają z naszych portfeli tyle gotówki co wcześniej. Wszystko ma jednak swoje pozytywne i negatywne konsekwencje.
O ile jako klienci oszczędzamy, to straty ponoszą drobni sklepikarze. Siłą rzeczy nie są oni w stanie oferować tak niskich cen jak markety, a więc gwałtownie spada ich konkurencyjność. To oznacza, że wiele drobnych przedsiębiorstw handlowych musi upaść, a ich właściciele będą zmuszeni szukać dla siebie innego miejsca na niełatwym rynku.
Czy taka sytuacja jest nieunikniona? Z ekonomicznego punktu widzenia tak, a to właśnie logika ekonomiczna dyktuje nam działanie w tej materii. Jeżeli w pobliżu otwiera się dyskont, który kusi bogatym asortymentem, licznymi promocjami i niższymi cenami na stałe, to naturalny jest odpływ klientów z mniejszych sklepów. Wierni zostają tylko nieliczni – zazwyczaj osoby starsze, które nie lubią zmian i wolą wydawać większą część swoich emerytur na drogie towary.