Ekspansja Chin na światowe rynki ma swoje początki de facto już w końcówce lat 70., kiedy to Komunistyczna Partia Chin zaczęła wprowadzać odważne reformy, których celem było zbudowanie silnej gospodarki.
W przeciwieństwie do innych państw socjalistycznych, Chińczycy wybrali zgoła inny model – postawili na konkurencyjność i wolny rynek, co stanowiło zaprzeczenie dotychczas obowiązującej w demoludach doktryny. Początkowo nie było wiadomo, jakie efekty przyniesie taka polityka, ale z roku na rok pozycja Chin jako gracza w globalnym układzie gospodarczym umacniała się, co musiało w końcu wywołać niepokój Zachodu.
W latach 90., a tym bardziej w XXI wieku okazało się, że dla dominacji Państwa Środka w wielu obszarach nie ma realnej alternatywy.
Wyższe koszty pracy i przerost regulacji administracyjnych nie dawał i nie daje szans na to, by odzyskać konkurencyjną pozycję wobec Chińczyków. Jest tak tym bardziej, że Pekin ma chrapkę na skupowanie zachodnich długów, co jeszcze bardziej uzależni nas od chińskiej dominacji.